Góra Tajget | Anna Dziewit-Meller

Ponoć, gdy w rodzinie pojawia się dziecko wraz z nim pojawia się i lęk. Lęk o jego ciało, zdrowie, przyszłość, rozwój. Towarzyszy on rodzicom w sposób mniej lub bardziej uświadomiony. W drugiej powieść Anny Dziewit-Meller napięcie między decyzyjnością dorosłych, a bezbronnością dzieci jest dominujące.

Sebastian Kowalik z trudem otworzy oczy po nocy, w której urodziła mu się córka. Mimo opisu alkoholowej libacji bohater Anny Dziewit-Meller jest, jak się domyślam, przedstawicielem klasy średniej, której zwyczajowo przystało się napić po narodzinach córki. Na co dzień Sebastian jest również właścicielem przyszpitalnej apteki. Praca oraz dorastająca córka absorbują go przez lata. W tej dość szybko pędzącej historii co jakiś czas pojawia się Zgierski, nauczyciel z młodości Sebastiana. To dzięki niemu mężczyzna szeroko otworzy oczy raz jeszcze i przebudzi się na chwilę do życia w społeczeństwie obywatelskim.

W pewnym wieku życie zaczyna składać się z wyuczonych rytuałów. Każdego poranka wykonuje się te same ruchy, by w czasie odpowiednio wycyzelowanym nie spóźnić się z realizacją uprzednio zaplanowanych zobowiązań. Każdego wieczoru, wracając do domu, człowiek rytualnie osadza się na powrót w bezpiecznej przystani, którą stanowi budowane latami domowe zacisze. Czy ilość zaznanych traum przekłada się na późniejszą mnogość małych przyzwyczajeń? I, w którym momencie oprawca staje się ofiarą? Gertruda należy do obywateli niemieckich, którzy wskutek działań wojennych stracili całą rodzinę. Nie tylko urodziła się przed 1945 rokiem, ale także jako naukowczyni brała udział w badaniach prowadzonych przez Rzeszę. Zmęczona historią, tą wielką i tą osobistą, w latach 60. opowiedziała się za zaprzestaniem prześladowania zbrodniarzy wojennych (przewrotne stwierdzenie: „prześladowanie zbrodniarzy”). Musiała jednak wiedzieć, że kolejne pokolenia upomną się o prawdę. Mimo że od skutków popełnionych zbrodni będą ją dzielić skrzętnie wypracowane rytuały, to jednaknie uda jej się uciec.

Zefka to historia kobiet(y) i frontów wojennych, przetaczających się przez niewielkie gospodarstwo, osadzone gdzieś na Śląsku. To jakby Swietlana Aleksiejewicz i Samar Yazbek w jednym. Zbyt brutalne, by pisać dalej, ale nazwiska tych dwóch pisarek przywołają obrazy, których wolelibyście w głowie nie mieć, a jednak wciąż tam tkwią i z pewnością uświadomią o czym pisze Dziewit-Meller.

Ryszard to bohater, który niczym postać z filmu reżyserowanego przez Alejandro González Iñárritu scala poszczególne opowieści w całość rozciągniętą w XX-wiecznym czasie. Żadne czyny nie pozostają bez konsekwencji, każda akcja wywoła reakcję, zdaje się mówić autorka.

Narracja zmienia się wraz ze zmianą bohatera tekstu. Sebastiana poznajemy z pozycji trzecioosobowego wszechwiedzącego narratora. Gertruda wprost zwierza się czytelnikowi ze swoich obaw. Zefka staje się bliższa dzięki zapośredniczonej relacji rodzinnej, a historia Ryszarda opowiedziana została z pozycji dość perswazyjnego świadka, który relacjonując wydarzenia, usilnie stara się przekonać, że tak właśnie było.

Pytanie czy uwierzymy w kreację Dziewit-Meller jest bardzo indywidualne. Spartański świat Góry Tajget nie jest wolny od pułapek zastawionych na czytelnika, podobnie zresztą jak sama legenda o dzieciach zrzucanych ze skarpy w starożytnej Grecji. Fabuła została rozpięta między tragedią jednostek poddanych eksperymentom medycznym w trakcie toczącej się II wojny światowej, a prawami dziecka i prawem do dzieciństwa, przynależnym im bez względu na toczące się konflikty zbrojne. Choć osobiście cenię subtelniejsze moralizowanie w tekstach literackich, to po lekturze mam dodatkowo poczucie, że powieść ta jest patchworkiem znanych tekstów kultury. By wspomnieć tylko Lektora, głośny film oparty na bestsellerowej powieści Bernharda Schlinka.

Anna Dziewit-Meller, Góra Tajget, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2016

Jeden komentarz na temat “Góra Tajget | Anna Dziewit-Meller”

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.