Vernon Subutex

Pod imieniem i nazwiskiem Vernona Subutexa autorka długo funkcjonowała na Facebooku. Virginie Despentes to też nie jest jej prawdziwe nazwisko. Kim jest autorka naprawdę głośnej książki 2015 roku trudno jednoznacznie powiedzieć. W Polsce nie wzbudziła takiego zainteresowania z jakim od lat spotyka się we Francji. Jako nastolatka została zgwałcona, przez około dwa lata pracowała jako prostytutka, była punkiem, jest zadeklarowaną feministką i nie jest tak, że nie lubi mężczyzn, mimo że często jest o to pytana. Na pewno dobrze operuje mocnymi słowami. Czytając Vernona Subutexa ma się wrażenie, że z kart powieści wylatują hasła: patriarchat, seksizm, rasizm, mizoginizm – a to tylko najdelikatniejsze spośród nich. Co bohater, to szok poznawczy, aż chciałoby się czasami odpocząć. Wydaje się jednak, że sami czytelnicy mogą w trakcie lektury produkować dużo gorsze inwektywy, bo powieść, choć nie można się od niej oderwać, jest też niesamowicie przytłaczającą pozycją.

Bohaterami są 40-latkowie, których młodość przypadła na lata 80. i 90. XX wieku. We Francji to pokolenia określa się mianem bobos (bourgeois-boheme).

Co nas zmienia? Trywialnie odpowiadamy, że życie, ale składają się na nie najróżniejsze wydarzenia i osoby, a także funkcje społeczne, które z mniejszą lub większą pokorą staramy się pełnić. Przedstawione w książce Despentes pokolenie jest tym, które przeżyło już wystarczająco dużo, by było co opowiadać. Jedni przystosowali się lepiej od innych. Tytułowy Vernon Subutex z uroczego chłopaka, właściciela sklepu z płytami, miłośnika muzyki, stał się osobą, utrzymywaną początkowo przez przyjaciela, który odniósł nieprzeciętny sukces zawodowy, po to by po jego śmierci, tułając się po obcych mieszkaniach równie obcych sobie znajomych, ostatecznie stał się bezdomnym. Drogę do wykluczenia obserwujemy przez pierwszy tom francuskiej trylogii. Choć jeszcze nie wiem co się wydarzy, na pewno nie poprzestanę na lekturze pierwszej części.

Podróż Vernona przez paryskie mieszkania pokazuje nam nie tylko galerię postaci, ale także różnice społeczne, dzielące stolicę Francji z pozoru niewidocznymi granicami zasobności portfela.

Patriarchat, seksizm, rasizm, mizoginizm? – w powieści padną gorsze słowa. Despentes, kreśląc trudne portrety nie daje odpowiedzi – daje dużo do myślenia.