Spokój ducha. Co zyskujemy z wiekiem

Młodsi się już nie spotkamy – usłyszałam od koleżanki z pracy. Ta z pozoru domorosła filozofia w prostych słowach uświadamia kolejny banał jakim pozostaje fakt, że od momentu urodzin człowiek się starzeje. To, co zyskujemy z wiekiem zależy od nas samych: nagromadzonego bagażu doświadczeń i refleksji jakie z tych doświadczeń wysnuwamy. Każdy ma swoje tempo i swój czas na rozruch w życiu. Rzecz jasna dobrze go nie przespać – choć co by się wielkiego stało, przecież poza czytaniem i jedzeniem, to właśnie spanie dostarcza największej przyjemności! Wilhelm Schmid w dość zwięzły sposób stara się doradzić w jaki sposób poradzić sobie z upływającym czasem, jeśli oczywiście mamy z nim problem.

533012-352x500.jpg

Łatwiej jest obserwować starość u innych niż u siebie, tłumacząc nasze zainteresowanie podkradaniem patentów na przyszłość. Gdy jednak i nasze ciało nadgryzie ząb czasu (wiemy już przecież, że w środku nie zawsze starzejemy się równolegle), warto być przygotowanym.

Warto zawczasu uświadomić sobie, że na przykład w branży kosmetycznej kobieta 50+ znika. Na kolejne dekady będziemy już zawsze używać tego samego kremu, mimo że właściwie dobiłyśmy dopiero do „połowinek”. W tych właśnie chwilach małych oburzeń można przypomnieć sobie prześledzone niegdyś (czyli teraz) etapy akceptacji nadciągających czasów, a należą do nich: refleksja nad czasem minionym (polecam w każdym wieku), akceptacja, przyzwyczajenia (kto nie posiada pod koniec trzeciej dekady życia drobnych przyzwyczajeń, rutynowych czynności, organizujących czas przed wyjściem do pracy i po przyjściu do domu), drobne przyjemności, umiejętność radzenia sobie z bólem i nieszczęściami wywołanymi także poprzez pomniejszające się grono znajomych, dotyk, ergo bliskość cielesna, miłość, przyjaźń, ergo kontakty międzyludzkie i refleksja. Dwa ostatnie kroki zaproponowane przez autora dotyczą akceptacji ludzkiej śmiertelności i ewentualnych rozważań o życiu po śmierci (rozdział zupełnie niepotrzebny).

Nie jest to wielka literatura, jeśli chcielibyście zgłębić tematykę przemijania lepiej sięgnąć po inną lekturę, ale jest to książka w jakimś stopniu „miła”. Pozwala zatrzymać się – zupełnie szczerze tak myślę – i spojrzeć dokąd biegniemy, zastanowić się, co jest ważne w życiu, z kim tak naprawdę warto dzielić czas. Nawet jeśli te myśli rozbiegają się między poranną kawą, kawą w pracy, a powrotem do domu w zatłoczonym autobusie. Nikt nie umarł od nadmiaru refleksji (przynajmniej ja nie znam takiego przypadku), a refleksja może nam się odwdzięczyć lepszym zrozumieniem tego, co składa się na cykl życia.

*

Książka dostałam w prezencie na tegoroczne urodziny. Jestem za nią wdzięczna, bo zamiast rozpaczać nad upływającym czasem, który pozostawia już swoje ślady (szczególnie nieznośne są te pod oczami!), wiem że mam wokół siebie ludzi z poczuciem humoru, na których mogę polegać i którzy z czasem powodują, że mój spokój ducha wzrasta. Poza kilogramami, z wiekiem zyskuję również tytułowy spokój ducha, bo trochę więcej odpuszczam, trochę mniej się spinam (choć nadal to robię – pewnie to jeden z tych nielicznych przywilejów młodości, z których jeszcze pozwalam sobie czerpać). Polecam, dobrze jest pomyśleć, co robi się z własnym życiem, a widać to szczególnie jaskrawo, gdy patrzy się na to życie przez pryzmat nieuchronnie nadciągającej starości.

Wilhelm Schmid, Spokój ducha. Co zyskujemy z wiekiem, tłum. Barbara Niedźwiecka, W.A.B., Warszawa 2017

 

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.