Fiva. Przekroczyć granicę strachu

„Kolejny wyciąg, kolejne stanowisko, kolejny przelot asekuracyjny, kolejne stanowisko…”

Tak można by opisać to, co się wydarza w tej książce. Jeśli więc nie czuliście nigdy śniegu, który kolejną lawiną schodził z Annapurny, uniemożliwiając zdobycie kobiecej wyprawie szczytu tej kapryśnej góry, nigdy nie fascynowały Was opowieści o polskim himalaizmie lat 80., a w tym postaci takie jak: Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki, Leszek Cichy, Wojciech Kurtyka, czy Anna Czerwińska oraz Wanda Rutkiewicz, to może warto wreszcie sięgnąć po Fivę Gordona Stainfortha, bo zaiste nie wiecie, co Was omija. Nie wiem natomiast co z osobami, które znają się na tematyce wspinaczkowej jak mało kto – może warto sięgnąć po tę pozycję, by wyłapać błędy, których ja z mojej laickiej pozycji w tym temacie zupełnie nie dostrzegam? Może też dla emocji, bo one bez względu na stopień posiadanej wiedzy z pewnością znajdują się w tej książce.

554942-352x500

Gordon Stainforth wraz z bratem bliźniakiem latem 1969 roku postanowili zdobyć Ścianę Trolli (Trollveggen) czyli część norweskiego masywu górskiego, będącego najwyższą tego typu formacją w Europie. Trzy dni w górach wystarczyły, by z radosnych miłośników wspinaczki z trzyletnim doświadczeniem wyrośli wytrawni wspinacze z historią, która zaważyła na ich dalszych losach. Przeżycia graniczne, bo o takich mowa, na ogół pojawiają się zupełnie niespodziewanie, wystawiając na próbę wszystkie dotychczasowe umiejętności.

Bracia pełni optymizmu wyruszyli na Ścianę Trolii w niedzielę, licząc, że wspinaczka nie zajmie im więcej niż jeden dzień – co najwyżej zejdą do obozu w poniedziałkowy poranek. Splot najróżniejszych wydarzeń, między innymi: nieprecyzyjne opisy w przewodniku i młodzieńczy zapał, zaważyły na dalszych losach tej wyprawy. Ściana uwięziła ich – wyczerpanych, bez jedzenia – na blisko trzy doby. Dramatyzmu nieprzewidzianym trudnościom dodała także kontuzja autora książki, który spadając uszkodził kolano. Fiva, okazała się drogą, dzięki której przekroczyli nie tylko granice bólu, ale także strachu o siebie i najbliższych.

Bardzo cenię język, jakim posługuje się autor. Liczne odniesienia kulturowe, w czasie retrospektywnego opisu wydarzeń z końca lat 60., urozmaicają śledzenie trzydniowej wspinaczki bohaterów. To właśnie w warstwie językowej ukryta jest olbrzymia pasja, jaką darzył i nadal darzy autor góry. I to właśnie pasja autorów, którzy w górach doświadczyli przeżyć, pozwalających im konstruować fabuły równie (jeśli nie bardziej) fascynujące jak niejeden thriller, przyciąga mnie do tego rodzaju książek. Polecam, bo wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze.

Gordon Stainforth, Fiva. Przekroczyć granicę strachu, tłum. Jakub Jedliński, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2017