Czytanie w niewielkim odstępie czasu książek Dionisiosa Sturisa i Pawła Smoleńskiego skutkuje szokiem poznawczym. W tym samym czasie, gdy w Polsce osiadali uchodźcy z ogarniętej wojną domową Grecji, na terenach południowo-wschodniej Polski trwała akcja „Wisła”. I niby wiedza ta jest powszechna, ale stwierdzenie: „najgorzej jak brat brata bije, tak jak my siebie bili nawzajem” (s.76), w kontekście ostatnich przepychanek w sprawie nowelizacji ustawy o IPN, nie pozwala przejść wobec zapisu historii obojętnie. Szczególnie, gdy zapis ten miałby być odgórnie kontrolowany.
Książka Pawła Smoleńskiego jest opowieścią o potrzebie zauważenia win po stronie polskiej, o pisaniu historii w sposób uczciwy i w miarę obiektywny – jeśli obiektywizm nie jest z założenia rzeczą dość utopijną. A także o potrzebie wzięcia na klatę win, które zaczęły nie mieścić się pod dywanikiem, pod którym tak skrzętnie przez lata je wmiataliśmy. I im bardziej rząd naciska, by imię Polski nie było szkalowane, tym bardziej dywanik się kurczy, a poszczególne historie wysypują się spod niego lawiniasto. Kupujcie więc książki, które wkrótce mogą zniknąć z półek, bo dziwne czasy nadchodzą.
Dalej pisałam o wrażeniach z lektury, które wydawały mi się nawet dość sensowne i gdyby nie fakt, że wyskoczył mi komunikat, że odzyskać niezapisanego tekstu nie można, sama bym nie wierzyła, że cokolwiek wczoraj powstało.
Jeśli się nie mylę, pisałam o tym, że na zeszłorocznym krakowskim Festiwalu Non-fiction Paweł Smoleński przyznał, że Pochówek dla rezuna jest najważniejszą książką w jego dorobku. Stąd też być może pomysł na Syrop z piołunu, o którym niezbyt dobrze wypowiadała się Paulina Małochleb.
Smoleński w swojej książce pisał m.in. o fiasku śledztwa w sprawie pogromu w Zawadce z 1997 roku. Nieudolność państwa polskiego, by sprawy te przez 25 lat istnienia wolnej Polski uporządkować, odbija się dziś w reportażach tak Smoleńskiego, jak i Cezarego Łazarewicza. Jak więc zwykli ludzie mają wiedzieć, w jaki sposób mówić o winach rodaków, gdy faktycznie nie uregulowała tego edukacja historyczna z pozoru tak wysuwana na piedestał? Nie trzeba przecież być szczególnie wyedukowanym by zwrócić uwagę, że natura ludzka do najbardziej przejrzystych nie należy. Może wystarczy właśnie czytać, mówić i zachować świadomość powszechnej obecności zła? Choćby po to, by w przyszłość nie powtarzać, że historia kołem się toczy.
Paweł Smoleński, Pochówek dla rezuna, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2001